sobota, 9 stycznia 2016

JAK BYĆ SAMA I NIE ZWARIOWAĆ ?


Jak być sama i nie zwariować ? Coż, dobre pytanie ! 

W tym wpisie zastanowie się nad tym, jak tak naprawdę czuje się ktoś, kto skończył związek i nagle został sam. Pewnie niektórzy zastanawiają się: "Pewnie zerwał z nią chłopak i biedulka rozpacza."Z jednej strony to prawda: nie jestem już "zajęta" i to prawda, rozpaczałam. Czas przeszły, mam nadzieję, że dokonany, ale czasami wydaje mi się, że tak nie jest. Zerwaliśmy dość nagle: chłopak wyjechał na studia i chyba zachciało mu się skosztować studenckiego życia w czym pewnie przeszkadzałabym mu, więc doszło do tego, że kolejny raz jestem singlem. Oczywiście wyjaśnienie było zupełnie inne: cała wina spadła na mnie, jako na tą nieczułą i nie rozumiejącą jego potrzeb. Okej, to jego punkt widzenia. Nie zmienie tego. Bardziej chciałabym podumać nad aspektem tego, jak ze związku, ze świadomości, że jesteś z kimś, teoretycznie na kimś możesz polegać, przechodzisz do stanu, gdzie... nagle nie ma kogoś, kto by potrzymał Twoją dłoń, gdy masz zmartwienia. Nagle nie ma kogoś o kim mogłoby się pomyśleć, gdy poczułoby się samotnym. Dużo ludzi ma przyjaciół. Mam to szczęście, że rownież ich mam, ale czasami taki przyjaciel nie wystarcza, bo chciałoby się mieć świadomość, że ktoś Cię kocha, widzi w Tobie coś, czego nie potrafią dostrzec inni. Rozmawiając z innymi osobami, które były w związkach, zauważyłam, że dużo ludzi, chciałoby być z kimś znowu. Nieważne czy się spażyło czy nie. Chciałoby czuć wsparcie, miłość. 
Czasami będąc sama w pokoju, parku, na jakimś zebraniu zastanawiam się, jakby to było, gdyby ktoś mnie teraz przytulił, potrzymał za rękę... 
Oczywiście, nie można popadać w ciągłą nostalgię. Nie o to chodzi, to by się robiło naprawdę dziwne. Jednak czasami takie myśli przychodzą mi do głowy. 
Co wy myślicie o tym ? Czy wariowaliście po zerwaniu, chciałyście zrobić coś głupiego, czy może po chwili rozpaczy przeszliście z tym do porządku ? Jakie są wasze przemyślenia na ten temat?
Trochę chaosu wprowadziłam,do moich myśli, ale mam nadzieję, że są one w jakimś stopniu zrozumiałe. 
Czekam na jakikolwiek odzew. 
Wasza, 
A.Sh.